Koszyk

Twój koszyk jest pusty

Dopłaty do aut elektrycznych. To ostatni moment, by z nich skorzystać!

Świetnie wyposażone Niro EV za niecałe 136 tys. zł, a model EV6 z zasięgiem ponad 500 km i 800-voltową technologią umożliwiającą ultraszybkie ładowanie za 177,5 tys. zł. Nie, to nie są ceny netto, ani nie ma w nich żadnego haczyka. Naprawdę nową elektryczną Kię można obecnie kupić taniej, niż porównywalne pod względem wielkości, wyposażenia i osiągów auto spalinowe. To możliwe dzięki aktualnym promocjom w salonach marki i dopłatom z programu „Mój Elektryk”. Jednak fundusze na te ostatnie szybko się kończą, dlatego warto nie czekać z decyzją.

Dopłaty do aut elektrycznych. To ostatni moment, by z nich skorzystać!

Popularność samochodów elektrycznych rośnie tak szybko, że środki z państwowego programu „Mój Elektryk” skończą się przed czasem. I to pomimo tego, że kilkukrotnie je zwiększano. W 2021 roku, gdy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej rozpoczął realizację programu, jego budżet wynosił 700 mln zł. Dziś to 960 mln zł, przy czym – jak informuje NFOŚiGW – wykorzystano już 85 proc. tej kwoty. Kto zatem rozważa kupno auta elektrycznego, powinien się pospieszyć z decyzją. Bo lepsza (i tańsza) okazja do jego zakupu, może się długo nie powtórzyć. A zyskać można naprawdę sporo.

Tani jak elektryk

Przez lata słyszeliśmy zewsząd, jak nieopłacalne w zakupie są samochody elektryczne. I faktycznie jeszcze niedawno były to auta głównie dla ludzi zamożnych, lubiących nowinki techniczne bądź stawiających ekologię zdecydowanie wyżej niż koszty. Ostatnio jednak dużo się zmieniło. Szybki rozwój technologii, rosnąca konkurencja na rynku i znaczące zwiększenie skali produkcji spowodowały, że ceny elektryków zjechały w dół. Doskonale widać to w cennikach Kia.

Crossover Niro EV, który na jednym ładowaniu przejeżdża nawet 460 km (WLTP), przyspiesza do setki w niecałe 8 sekund, ma dwa bagażniki o łącznej pojemności niemal 500 litrów i bardzo bogate wyposażenie (m.in. reflektory i lampy LED, komplet systemów wsparcia kierowcy, cyfrowe zegary i multimedia z usługami on-line, elektrycznie sterowany fotel kierowcy, skórzaną tapicerkę, ładowarkę indukcyjną, podgrzewane siedzenia i kierownicę, aktywny tempomat i wiele więcej) kosztuje teraz 169 026 zł. To tyle, co porównywalnej wielkości i podobnie wyposażona… Skoda Karoq z silnikiem 1.5 TSI o znacznie gorszych osiągach niż Niro EV. Co więcej, w cenie elektrycznej Kii uwzględniono już lakier metalic i mobilną ładowarkę Habu, którą wystarczy wpiąć do dowolnego gniazda siłowego i w domowych warunkach można ładować auto z mocą 11 kW. Czyli napełnimy akumulator od 0 do 100 proc. w ciągu około 6 godzin i to najtańszym na rynku prądem dla gospodarstw domowych. Pokonanie 100 km będzie kosztowało nas jedynie około 15 zł! A gdy mamy fotowoltaikę, jeździli będziemy za darmo.

Jeżeli ktoś od elektryka oczekuje więcej, może celować w model EV6, który został przeceniony o – zależnie od wersji – 60 do 73 tys. zł. Za wersję RWD (229 KM) z akumulatorem zapewniającym ponad 500 km zasięgu i bardzo bogatym wyposażeniem (m.in. reflektory adaptacyjne, elektrycznie sterowane fotele z pamięcią, ogrzewane siedzenia i kanapa oraz kierownica, elektryczna pokrywa bagażnika) zapłacić trzeba 210 tys. zł. Mocniejsza wersja AWD (325 KM) przyspieszająca do setki w zaledwie 5,2 sekundy kosztuje 228 tys. zł. I znowu dla porównania, podobne pieniądze zapłacić trzeba za niemal identycznych wymiarów Skodę Kodiaq, która będzie miała podobne wyposażenie, napęd na cztery koła, ale pod maską… diesla o mocy 200 KM, który na rozpędzenie się do 100 km/h potrzebuje 7,7 sekundy – o 2,5 więcej niż EV6 AWD. O komforcie i wrażeniach z jazdy (absolutna cisza, brak przełożeń w skrzyni biegów, pełen moment obrotowy dostępny od razu i od zera) nie wspominając, bo te zawsze przemawiają za elektrykami.

Jak zatem widać, „drogie elektryki” to mit nie mający dziś nic wspólnego z rzeczywistością. A w ostatecznym rozrachunku auto na prąd może okazać się nawet sporo tańsze niż spalinowe. Wystarczy, że skorzystamy z dopłaty z programu „Mój Elektryk”.

Jaka dopłata do elektryka, dla kogo i na jakie auto?

Pula 960 mln zł, jaką na dotacje w ramach programu „Mój Elektryk” przeznaczył NFOŚiGW została podzielona według rodzaju beneficjenta:

– 100 mln na dopłaty dla osób fizycznych

– 200 mln na dopłaty dla podmiotów innych niż osoby fizyczne

– 660 mln dla dokonujących zakupu za pośrednictwem banku lub w leasingu

Największym powodzeniem cieszy się trzeci sposób finansowania – już na początku lipca wykorzystano 91 proc. z dostępnych środków w ścieżce bankowej/leasingowej. Znacznie lepiej wygląda sytuacja w przypadku osób fizycznych i podmiotów innych niż osoby fizyczne – tu na początku lipca wykorzystanych było odpowiednio 73 i 54 proc. środków.

Tak, czy siak, niezależnie od tego czy jesteście przedsiębiorcą, czy chcecie kupić auto prywatnie, nadal możecie liczyć na dopłatę do zakupu elektryka. A nie jest ona mała. Do „wyciągnięcia” jest 18 750 lub 27 000 złotych.

18 750 zł – na taką dotację mogą liczyć wszystkie osoby prywatne oraz wszyscy przedsiębiorcy. Jedynym warunkiem jest to, żeby auto nie było droższe niż 225 000 zł brutto w przypadku osób prywatnych lub 248 206 zł brutto w przypadku podatników VAT, którzy wykorzystywali będą auto zarówno do celów zawodowych, jak i prywatnych. W ich przypadku 18 750 zł dopłaty to kwota netto, w praktyce otrzymają jeszcze 50 proc. VAT od tej kwoty, a więc łącznie zyskają prawie 20 906 zł.       

27 000 zł – na taką dopłatę mogą liczyć osoby fizyczne mające Kartę Dużej Rodziny i w tym wypadku cena pojazdu nie gra roli. Mogą nabyć nawet Kię EV9 RWD, której cena po uwzględnieniu dofinansowania spadnie poniżej 300 tys. zł. Dotacja w identycznej wysokości (czyli 27 000 zł) przysługuje przedsiębiorcom, którzy zadeklarują, że w ciągu dwóch lat użytkowania elektryka przejadą nim 30 tys. km. Limit ceny auta pozostaje jednak ten sam, jak w przypadku niższej dopłaty – 248 206 zł brutto w przypadku podatników VAT, którzy wykorzystywali będą auto zarówno do celów zawodowych, jak i prywatnych. Przy czym ponownie mamy sytuację, gdy 27 000 zł to dopłata netto. W rzeczywistości to 33 210 zł (czyli 27 000 zł + połowa z 23-proc. VAT).

To ile naprawdę kosztuje elektryk?

Ile w takim razie realnie przyjdzie nam zapłacić za elektryka, gdy uwzględnimy dofinansowanie z programu „Mój Elektryk”?

135 816 zł brutto – to finalna cena Niro EV w przypadku zakupu przez przedsiębiorcę, który zadeklaruje przebieg w wysokości minimum 15 000 km rocznie (30 000 przez dwa lata)

142 026 zł brutto – tyle za Niro EV zapłaci klient indywidualny mający Kartę Dużej Rodziny

150 276 zł brutto – tyle kosztowała będzie Kia Niro EV osobę fizyczną, która kupuje auto prywatnie i nie ma Karty Dużej Rodziny.

177 484 zł brutto – to cena EV6 RWD gdy kupi ją przedsiębiorca i zadeklaruje przebieg minimum 15 tys. km rocznie (30 tys. km w ciągu dwóch lat)

183 694 zł brutto – tyle kosztuje Kia EV6 RWD z uwzględnieniem dopłaty dla osoby fizycznej mającej Kartę Dużej Rodziny

195 539 zł brutto – tyle zapłaci za Kię EV6 AWD przedsiębiorca deklarujący przejechanie 30 tys. km w ciągu dwóch lat

Oczywiście kwoty te nie uwzględniają na przykład kosztów leasingu czy innej formy finansowania. To po prostu cena auta pomniejszona o przysługującą dopłatę z programu „Mój Elektyk”. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo atrakcyjnie. Nieco ponad 135 tys. zł brutto za świetnie wyposażone Niro EV przy zakupie na działalność gospodarczą? Pokażcie mi proszę spalinowego kompaktowego crossovera osiągającego setkę w czasie poniżej 8 sekund, który mieści prawie 500 litrów bagaży i ma na wyposażeniu nawet elektrykę fotela, ogrzewanie kierownicy, skórzaną tapicerkę i komplet systemów bezpieczeństwa wspomagających kierowcę podczas jazdy.

Jak uzyskać dopłatę do elektryka?

Nie będę się rozwijał na ten temat bo to… nie ma sensu. Przez całą ścieżkę przeprowadzą Was doradcy w salonach Kia, łącznie z tym, że oni sami lub pracownicy współpracujących z Kia instytucji finansowych, wypełnią za Was większość formularzy. Musicie mieć jedynie świadomość, że na wypłatę dotacji przyjdzie Wam trochę poczekać. W skrajnych przypadkach Bank Ochrony Środowiska (to on w imieniu NFOŚiGW obsługuje wypłaty dopłat) przelewa pieniądze na konto beneficjantów dopiero po roku po zawarcia umowy kupna auta.

Jeżeli w tym czasie chcecie już jeździć samochodem, to musicie „założyć” te pieniądze i przeznaczyć je np. na wpłatę własną. Natomiast jeżeli nie chcecie inwestować w to własnych środków, to pozostaje Wam uzbroić się w cierpliwość i czekać – dopiero gdy BOŚ przeleje pieniądze np. na konto leasingodawcy i zostaną zaksięgowane jako wpłata wstępna, będziecie mogli wyjechać z salonu swoim elektrykiem. Jak długo dokładnie to potrwa? Na to pytanie nawet sam BOŚ nie zna odpowiedzi. Przyznaje jedynie, że zainteresowanie dopłatami jest tak duże, że nie jest w stanie na bieżąco rozpatrywać wszystkich wniosków. A fundusze na dopłaty powoli się kończą. Zatem jeżeli rozważacie zakup elektryka, to chyba nie warto dłużej zwlekać z podjęciem decyzji. Szczególnie, że mając już elektryka będziecie dodatkowo mogli korzystać z dwóch istotnych przywilejów, które nadal obowiązują – możliwości całkowicie legalnego poruszania się buspasami i darmowego parkowania na publicznych miejscach. I to we wszystkich miastach i gminach w Polsce.