Samochodów elektrycznych nie ma gdzie ładować, samo ładowanie trwa kilka godzin, a ostatecznie cena prądu jest wyższa niż zatankowanie baku benzyny w normalnym samochodzie spalinowym – takie komentarze nadal można często usłyszeć lub przeczytać na forach internetowych czy w mediach społecznościowych. Ale w ostatnich latach rzeczywistość bardzo się zmieniła. Auta elektryczne ładuje się coraz szybciej i nierzadko proces ten trwa zaledwie kilkanaście minut, a już po kilku mamy zasięg większy o 100 km. Do tego w Polsce bardzo dynamicznie rozwija się sieć szybkich stacji ładowania. W 2019 r. mieliśmy nad Wisłą tylko 1120 publicznych punktów ładowania, a dzisiaj jest ich już niemal 8000 i w zasadzie codziennie otwierają się nowe.
Infrastruktura ładowania rozwija się nie tylko wzdłuż najważniejszych dróg gdzie powstają wielostanowiskowe huby, ale także w miastach, co napędzane jest wymogami Ustawy o Elektromobilności i Paliwach Alternatywnych. Zgodnie z nowelizacją Ustawy od 1 stycznia 2025 budynek niemieszkalny posiadający co najmniej 20 miejsc postojowych będzie musiał posiadać minimum jeden punkt ładowania oraz niezbędną infrastrukturę. Do minimum jednego miejsca na 5 parkingowych będzie musiał być podciągnięty kabel żeby można było w przyszłości zainstalować ładowarkę. Zmiana ta dotyczy też m.in. dużych sieci handlowych (Biedronka, Lidl, Aldi, Intermarche itp.), które już teraz inwestują w sieć ładowania. Ich naturalnym uzupełnieniem jest infrastruktura niepubliczna, a więc ładowarki instalowane w biurach, domach czy centrach logistycznych, które według wszystkich modeli stanowią podstawowe miejsce ładowania elektryka.
Czym charakteryzuje się samochód elektryczny?
Oczywiście tym, że nie ma tradycyjnego silnika spalinowego lecz elektryczny. A skoro tak, to nie może też mieć baku z paliwem lecz akumulator, w którym gromadzona będzie energia potrzebna do zasilania motorów elektrycznych. Z grubsza rzecz biorąc, zasada działania jest podobna jak w przypadku elektrycznych szczoteczek do zębów, kosiarek akumulatorowych, wkrętarek itp. – musimy naładować baterię, aby móc korzystać ze sprzętu. Tyle, że w przypadku samochodów na prąd, ładowanie to może się różnić. Mocą, czasem trwania, kosztami, rodzajem prądu itd. W tym materiale wszystko to wyjaśnimy.
Czas ładowania samochodu elektrycznego
Proces ten może trwać kilkadziesiąt godzin, albo… zaledwie kilkanaście minut. Wszystko zależy od tego, jakie mamy auto i z jakiego źródła prądu korzystamy.
Ile trwa ładowanie samochodu elektrycznego w domu
Tak, auto elektryczne można ładować ze zwykłego gniazda 230V np. w garażu czy na podjeździe (tu uwaga: producenci nie zalecają stosowania przedłużaczy). Ale będzie to proces długi i mało efektywny. Moc takiego ładowania wynosi najczęściej 2,5 kW, co oznacza, że np. akumulator w Kii Niro EV o pojemności 65 kWh napełniał się będzie aż 27,5 godz.
Czy zatem użytkownicy elektryków są skazani na wielogodzinne postoje na ładowanie? Zdecydowanie nie! Znacznie bardziej efektywną, szybszą, a także „zdrowszą” dla samego samochodu metodą, jest ładowanie z gniazda siłowego (trójfazowego) o napięciu 400V. Jaką moc jesteśmy w stanie osiągnąć? To zależy od ładowarki pokładowej samochodu. W przypadku wszystkich elektryków Kia ma ona moc 11 kW i właśnie z taką maksymalną mocą możemy je ładować korzystając z siły. Oznacza to, że bateria wspomnianego Niro EV będzie pełna już po 6 godzinach i 20 minutach, a potężny akumulator w EV9, który ma aż 100 kWh pojemności – po około 9 godzinach.
Aby tak szybko ładować elektryka w warunkach domowych wystarczy nam zwykłe gniazdo siłowe. Przynajmniej w przypadku Kii, która każdego swojego elektryka standardowo dostarcza z mobilną ładowarką Habu. Wystarczy wpiąć ją do „siły” i… to już wszystko. W dodatku jest lekka, kompaktowa i łatwa do przetransportowania.
Ile trwa ładowanie samochodu elektrycznego na stacji
To zależy i od samochodu, i od samej stacji. A konkretnie od mocy ładowarki i maksymalnej mocy, jaką jest w stanie „przyjąć” samochód. Przykładowo, jeżeli deklarowana moc ładowarki wynosi 200 kW, a maksymalna moc ładowania auta to 150 kW, to ładowanie odbywać się będzie się z tym niższym parametrem. W odwrotnej sytuacji będzie podobnie – ładowarka o mocy 150 kW nie naładuje nam samochodu szybciej, nawet jeżeli on sam „przyjmuje” np. 260 kW.
Z tych względów warto zwracać uwagę i na moc ładowania samego auta i na moc ładowarki. Im są one wyższe, tym proces ładowania będzie szybszy i bardziej efektywny. Przykładowo, modele Kia EV6 oraz EV9 mają nowatorską 800-voltową architekturę elektryczną, która umożliwia ładowanie z mocą aż do 240 kW. To oznacza, że korzystając z ładowarki przykładowo o mocy 350 kW oba modele naładujemy od 10 do 80 proc. w niebywale krótkim czasie – zaledwie 18 minut w przypadku EV6 z baterią 77,4 kWh lub 24 minuty dla EV9 z akumulatorem o pojemności 99,8 kWh. Zaledwie 4,5 minuty ładowania Kii EV6 wystarczą na zwiększenie zasięgu o 100 km.
Oczywiście możemy ładować EV6 i EV9 na ładowarkach o mniejszej mocy – 200, 170, 150, 100, czy nawet 50 kW. Po prostu wówczas czas ładowania się wydłuży.
Warto pamiętać również o tym, że nie tylko moc ładowania jest istotna, lecz również przebieg tzw. krzywej ładowania. Czyli de facto to, przez jak długi czas auto jest w stanie utrzymać wysoką moc ładowania i jak bardzo ona spada wraz ze wzrostem poziomu naładowania baterii. Badania, doświadczenia, testy i raporty niezależnych instytucji dowodzą, że bywa z tym różnie. Np. Tesla wypada bardzo kiepsko, zaś EV6 czy EV9 są w ścisłej czołówce.
Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego
Na to pytanie też nie ma jednej i klarownej odpowiedzi, ponieważ wszystko zależy od modelu konsumpcji energii czyli tego jak i gdzie ładujemy naszego elektryka. Najniższe koszty uzyskamy ładując w domu (~ 1,15 zł / kWh od 1 lipca dla najpopularniejszej taryfy G11), a także wykorzystując nadmiar energii wyprodukowanej w domowej instalacji PV. Posiadacze aut elektrycznych zwykle konsumują więcej niż średnia 1.8 MWh rocznie dla użytkowników taryfy G11 i z tego punktu widzenia atrakcyjne stają się taryfy wielostrefowe G12 i G12w, które pozwolą dalej obniżać rachunki za prąd. Idąc krok dalej, od końca sierpnia gospodarstwa domowe mogą także skorzystać z ofert cen dynamicznych. Jak podaje portal wysokienapiecie.pl za Financial Times w pierwszych 8 miesiącach tego roku w Europie odnotowano rekordową liczbę godzin z cenami ujemnymi.
To bardzo dobra wiadomość dla tych gospodarstw, które posiadając umowę z cenami dynamicznymi mogą to wykorzystać do naładowania pojazdu. Na razie oferta sprzedawców energii w Polsce jest dość zachowawcza jednak temat jest rozwojowy szczególnie w kontekście koncepcji Smart Home, której algorytm pozwala zoptymalizować zużycie energii i koszty. Finalnie nawet włączając do modelu zużycia energii publiczne stacje ładowania całkowity koszt ładowania nadal jest konkurencyjny w stosunku do spalinowych odpowiedników.
Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego w domu?
Na początku zaznaczmy jedno – w gospodarstwie domowym prąd w zwykłych gniazdkach (230V) i tych siłowych (400V) kosztuje dokładnie tyle samo. Średnio 1,15 gr. wraz ze wszystkimi opłatami przesyłowymi i dystrybucyjnymi (choć jego cena może się różnić od regionu Polski). To oznacza, że taka forma ładowania jest najbardziej ekonomiczna!
Naładowanie od 0 do 100 proc. akumulatora w Kii Niro EV w warunkach domowych kosztowało będzie około 74 zł, już wliczając w to straty energii powstałe podczas ładowania (część energii „ucieka” np. pod postacią ciepła wytwarzanego przez ładowarkę). Za te 74 zł przejedziemy Niro EV średnio 460 km (dane WLTP). Czyli pokonanie 100 km kosztowało będzie około 16 zł – ekwiwalent zaledwie dwóch i pół litra benzyny!
Całkowite naładowanie domowym prądem dużego akumulatora w EV9 (prawie 100 kWh) to koszt 115 zł. Zasięg auta wg WLTP to 505-563 km (zależnie od wersji), co oznacza, że koszt przejechania 100 km wyniesie około 20 – 23 zł. To tak, jakby tradycyjny spalinowy SUV spalał…. 4 litry benzyny.
Ile kosztuje ładowanie samochodu elektrycznego na stacji?
Ceny na stacjach ładowania mogą być zależne od wielu czynników – mocy ładowarki, położenia, wykupionego abonamentu, pory ładownia etc. Wszystko zależy od operatora. Przykładowo, 1 kWh na stacjach największej sieci Greenway kosztuje 3,15 zł, ale jeżeli jeździmy więcej i częściej ładujemy się w trasie, to po wykupieniu najwyższego abonamentu za 79,90 zł, za ładowanie płacili będziemy już tylko 2,10 zł za 1 kWh. To oznacza, że np. napełnienie baterii w Kii EV6 RWD kosztowało będzie 160 zł. Realnie przejedziemy na tym po drogach szybkiego ruchu około 400 km, czyli zapłacimy około 40 zł za każde 100 km. To tak, jakby samochód spalinowy spalał około 6 litrów benzyny. Bardzo rozsądnie.
Najczęściej zadawanie pytania dot. ładowania elektryka
Jak rozliczyć ładowanie samochodu elektrycznego w domu?
Ładowanie samochodu w domu nie wymaga uzyskania żadnych zgód, zgłaszania tego faktu do dystrybutora energii etc. Czasami konieczne może być jedynie zwiększenie tzw. przydziału mocy, wówczas należy złożyć odpowiedni wniosek u naszego dostawcy energii. Mówiąc krótko, jeżeli przydział mocy dla naszego gospodarstwa domowego wynosi 10 kW i podłączymy auto do siły, to gdy dodatkowo włączymy np. kuchenkę indukcyjną, może dojść do „wywalenia korków”. Nic poważnego się nie stanie. Zwiększenie przydziału mocy do 15 kW oznaczać będzie, że jednocześnie będziemy mogli ładować auto (z mocą 11 kW), gotować obiad (kuchenka 2,5 kW) i jeszcze odkurzać (odkurzaczem o mocy 1500 W).
Co w przypadku, gdy nasz elektryk jest zarejestrowany na firmę i chcielibyśmy uwzględniać jego ładowanie w kosztach uzyskania przychodu? W przypadku ładowania na stacjach publicznych nie będzie z tym problemu – z Kia Charge otrzymamy zbiorczą fakturę, którą uwzględnimy w miesięcznym czy kwartalnym rozliczeniu z Urzędem Skarbowym. Rozwiązanie to pomaga ograniczyć ilość faktur w obiegu, a przecież obsługa księgowa to też koszt !W przypadku ładowania w domu ważne jest, aby właściwie dokumentować wszystkie koszty związane z ładowaniem. Dlatego warto rozważyć instalację osobnego licznika energii dla gniazdka, z którego będziemy tylko ładować auto. Niestety, nawet w takim wypadku istnieje ryzyko, że Państwo uzna, że skoro firmowe auto ładujemy w domu, to… powinniśmy rozliczać je według taryfy C, czyli komercyjnej. A w niej prąd jest znacznie droższy. Nikt do tej pory nie wydał wiążącej interpretacji przepisów w tym zakresie, więc może być różnie.
Ile prądu pobiera ładowanie samochodu elektrycznego?
Jak wspomniałem wyżej, każde ładowanie wiąże się ze stratami energii. Największe powstają podczas ładowania auta ze zwykłego gniazdka 230V – mogą wynosić nawet 20-30 proc., co oznacza, że do każdych 10 kWh, które trafią do akumulatora, doliczyć będziemy musieli 2-3 kWh, które „uciekną” np. razem z ciepłem.
W przypadku ładowania z gniazda trójfazowego starty są już znacznie mniejsze (choćby przez grubość kabli i izolacji) i nie przekraczają 5 proc. Czyli całkowite napełnienie akumulatora 77,4 kWh w Kii EV6 wymagało będzie pobrania z sieci około 80-81 kWh. Różnica jest więc nieznaczna.
Ładowanie samochodu elektrycznego w garażu podziemnym – jakie są przepisy?
Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych zawiera także regulacje dotyczące wspólnot mieszkaniowych, spółdzielni i deweloperów. Od trzech lat Ci ostatni zobowiązani są – na mocy art. 12 ustawy – do zapewnienia w projekcie budynku odpowiedniej mocy przyłączeniowej pozwalającej na tworzenie związanych z nimi punktów ładowania. Każde stanowisko parkingowe w garażu podziemnym powinno mieć możliwość wyposażenia w punkt ładowania o mocy nie mniejszej niż 3,7 kW. „Możliwość” nie oznacza, że deweloper musi nam tam zainstalować ładowarkę, czy nawet gniazdko, ale ma obowiązek doprowadzić konieczną infrastrukturę (kable, bezpieczniki).
Ustawa mówi, że także starsze, już istniejące budynki mające więcej niż 10 stanowisk postojowych, podczas remontu/przebudowy muszą zostać wyposażone w kanały na przewody oraz kable elektryczne na wszystkich stanowiskach postojowych. Tak aby właściciele mogli zainstalować na nich gniazdka i ładować pojazdy elektryczne.
Jeszcze inaczej wygląda sytuacja w istniejących budynkach wielorodzinnych, w których jeszcze przez wiele lat nie będą przeprowadzane gruntowne remonty. Art. 12b Ustawy mówi, że w takich sytuacjach „punkt ładowania instaluje się i eksploatuje po uzyskaniu zgody zarządu wspólnoty, spółdzielni lub osoby sprawującej zarząd nad daną nieruchomością”. Dalej ustawodawca wskazuje, że „Wydanie zgody na instalację i eksploatację punktu ładowania o mocy mniejszej niż 11 kW stanowi czynność zwykłego zarządu, a to oznacza, że zgoda ta leży jedynie w kompetencji zarządu wspólnoty i tym samym nie jest potrzebna uchwała właścicieli lokali wyrażająca zgodę na dokonanie tej czynności oraz udzielająca zarządowi pełnomocnictwa”.
Zainteresowany własnym punktem ładowania w garażu musi złożyć wniosek, do którego powinien załączyć wymagane przez ustawę dokumenty:
- Oświadczenie o zobowiązaniu się do pokrycia wszelkich kosztów związanych z instalacją punktu ładowania, w tym kosztów zakupu i montażu tego punktu
- Oświadczenie o posiadaniu tytułu prawnego do lokalu lub zgodę właściciela lokalu na instalację punktu ładowania (w przypadku gdy wnioskodawca nie jest właścicielem lokalu)
Na tej podstawie zarząd wspólnoty lub spółdzielni zleca ekspertyzę, której koszty musi pokryć zainteresowany. Przedmiotem ekspertyzy jest ocena instalacji elektrycznej w budynku i ocena stanowiska postojowego pod kątem możliwości przyłączenia punktu ładowania, bezpieczeństwa i bezpieczeństwa związanego z jego użytkowaniem.
Mówiąc krótko, złożenie wniosku nie gwarantuje, że uzyskamy zgodę na instalację punktu ładowania, ale z drugiej strony ani Wspólnota, ani Spółdzielnia nie mogą odmówić nam takiej możliwości, gdy z ekspertyzy będzie wynikało, że jest to możliwe i nie zagraża bezpieczeństwu.
Jak się płaci za ładowanie samochodu elektrycznego?
Do niedawna głównym problemem podczas korzystania z ładowarek publicznych, była konieczność rejestrowania się u różnych operatorów. Nie można było po prostu podjechać, zapłacić gotówką czy kartą. Trzeba było ściągnąć aplikację, zarejestrować się, poczekać na weryfikację. I tak przy każdym operatorze oddzielnie, a tylko w Polsce jest ich kilkudziesięciu (nie wspominając o operatorach za granicą, których są setki). W najlepszym przypadku w telefonie trzeba było mieć kilka aplikacji, przejść kilka procesów rejestracji, a potem jeszcze… połapać się w kilku abonamentach i kosztach ładowania.
Dzisiaj sprawy przedstawiają się znacznie prościej. Kia stworzyła specjalną usługę Kia Charge. W dużym skrócie mówiąc, to ona wzięła na siebie formalności z innymi operatorami, a my dzięki temu mamy jedno konto, jedną aplikację, jeden zbiorczy rachunek za korzystanie z ładowarek dostępnych w Kia Charge.
Aktualnie Kia Charge daje dostęp do ponad 820 tys. punktów ładowania w 28 krajach w Europie, w tym do ponad 7 tys. złączy w Polsce. Ładowanie można uruchamiać z poziomu jednej aplikacji w telefonie, przy pomocy specjalnej karty RFID, którą tylko zbliża się do ładowarki albo.. w ogóle nie trzeba nic robić, tylko włożyć wtyczkę do auta. Komunikacja nastąpi metodą Plug&Charge i proces ładowania rozpocznie się automatycznie.
Dużym plusem jest przejrzystość i praktyczność aplikacji Kia Charge – podane są dokładne koszty ładowania, zajętość punktów, można zaplanować trasę itd. Co więcej, po wykupieniu dodatkowej opcji, dostajemy dużą zniżkę na korzystanie z największej sieci ultraszybkich ładowarek Ionity. Z pakietem Ionity Power cena za 1 kWh obniża się do 2,5 zł.
Proces rejestracji w usłudze jest banalnie prosty. Musicie wejść na stronę https://kiacharge.com (tylko z poziomu komputera, a nie smartfona), tam utworzyć sobie konto, a następnie zarejestrować w systemie samochód podając jego VIN (usługa jest tylko dla klientów Kia). Potrzebny będzie też numer karty płatniczej do rozliczeń – pieniądze za ładowanie będą potrącane z Waszego konta dopiero po wystawieniu faktury przez operatora. Rachunek będzie przychodził zbiorczy, raz w miesiącu. Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie KIA CHARGE.
Ładowanie samochodu elektrycznego – podsumowanie
Jak widać, wiele się w ostatnich latach zmieniło. Samochody ładują się szybciej, ładowarek przybywa i są coraz mocniejsze, zaś same koszty ładowania znacznie niższe, niż wiele osób sądzi. Badania wskazują, że ponad 80 proc. użytkowników elektryków ładuje swoje samochody głównie w domu. Nie bez powodu – to najprostsze, najtańsze i najbardziej efektywne. Wracamy wieczorem, wkładamy wtyczkę i… to wszystko. Dodatkowo możemy zaprogramować ładowanie z poziomu menu w samochodzie albo aplikacji w smartfonie tak, aby np. rozpoczynało się o godz. 22:00 (czyli w tańszej taryfie) i aby samochód ładował się tylko do 80 proc., co wydłuży żywotność baterii.
Z kolei w trasie, dzięki szybkiemu ładowaniu i usługom takim, jak Kia Charge, możemy ładować się szybko i bez zbędnych formalności. Wystarczy przyłożyć kartę do słupka, a – dzięki rozwiązaniu Plug&Charge – coraz częściej nawet tego nie trzeba robić. Wystarczy kilkanaście minut ładowania i można jechać kolejnych kilkaset kilometrów. Albo podładować się dosłownie przez 5 minut, aby tylko dojechać do domu i uzupełnić energię z gniazdka w garażu.